Nowy Nissan GTR (2015)

Nissan ogłosił aktualne ceny w USA na 2015 rok dla modelu GTR.

Galeria

Zapraszamy do galerii

Filmy

Zapraszamy do oglądania

Czy tuning auta w leasingu jest możliwy?


Leasing jest bardzo popularną formą finansowania zakupu nowego samochodu, zarówno dla przedsiębiorców, jak i osób prywatnych, w formie leasingu konsumenckiego. Wymaga ona niewielkiego wkładu własnego, a formalności skrócone są do niezbędnego minimum. Na ile może sobie pozwolić użytkownik leasingowanego auta, jeśli jest amatorem tuningu samochodów?
Rozważając tuning samochodu nie zawsze mamy na myśli zaawansowane modyfikacje. Często są to drobne przekształcenia, takie jak zmiana felg, przyciemnienie szyb, rozbudowa sprzętu audio lub elektroniczne zwiększenie mocy silnika – chiptuning. Jakie modernizacje są możliwe w przypadku aut wziętych w leasing?

Tuning a auto leasing

Wszelkie transformacje samochodu muszą być zaakceptowane przez właściciela pojazdu, czyli firmę leasingową. Większość instytucji finansowych zastrzega w umowie, że leasingobiorca może dokonywać zmian w przedmiocie leasingu wyłącznie za ich zgodą, nawet pod rygorem wypowiedzenia umowy. W praktyce leasingobiorca czasem decyduje się na drobne lub większe przeróbki bez jakichkolwiek konsultacji z firmą finansującą, co w przyszłości może mieć nieprzyjemne konsekwencje.

Zmiany wizualne i nie tylko

Leasingobiorca, owszem, może okleić auto np. reklamami w sposób gwarantujący niepogorszenie stanu i koloru lakieru po zdjęciu takich oklein, zmienić felgi czy przyciemnić szyby tzw. metodą nietrwałą.
Ingerencja w nieodłączne elementy samochodu oraz jego wygląd, których nie da się przywrócić do stanu początkowego, jest jednak zabroniona. Podsumowując, jeżeli w momencie zakończenia umowy o auto leasing (http://www.vwbank.pl/dla-firmy/leasing/leasing-pojazdow.html) cofnięcie wszystkich dokonanych zmian jest możliwe, to wprowadzenie ich nie powinno mieć żadnych nieprzyjemnych następstw.

Konsekwencje z tytułu auto leasingu

Nieodwracalne zmiany w aucie mogą spowodować wygaśnięcie jego fabrycznej gwarancji. Ze względu na to, że zaawansowany tuning może w niektórych przypadkach obniżyć wartość samochodu, leasingodawca ma prawo zażądać od użytkownika auta pokrycia tej różnicy wartości. Może też oczekiwać przywrócenia pojazdu do oryginalnego stanu, również na koszt byłego leasingobiorcy. Co więcej, firma leasingowa nie jest zobowiązana do zwrotu wartości dodatkowego wyposażenia pozostawionego w samochodzie. Konsekwencje finansowe będą nałożone na użytkownika samochodu także kiedy auto trafi z powrotem do leasingodawcy z powodu windykacji. Przeróbki bez oficjalnej zgody firmy leasingowej pójdą w zapomnienie pod warunkiem, że użytkownik spłaci pozostałą należność leasingu i wykupi samochód po zakończeniu umowy.

Dlaczego należy pytać o zgodę na tuning samochodów w leasingu?

Zapis informujący o tym, że finansujący zastrzega sobie prawo do kontroli stanu przedmiotu w trakcie trwania umowy znajduje się w każdej umowie leasingowej. Tuning nie jest zakazany, jednak przed dokonaniem jakichkolwiek zmian należy pamiętać o obowiązku wcześniejszej konsultacji naszych pomysłów z firmą leasingową, która do momentu zakończenia umowy jest prawnym właścicielem samochodu.

Audi A5/S5 Cabrio

Pomimo niezbyt wysokiej temperatury, szarej jesieni widzianej za oknami, i zimy zbliżającej się do nas wielkimi krokami, 4 listopada br. w Ingolstadt Audi podgrzało atmosferę do czerwoności. Niemiecki producent przedstawił samochód, który swój szczyt sprzedaży osiągnie na przełomie wiosny i lata. To wtedy najlepiej korzysta się z wszystkich uroków posiadania kabrioletu. Audi po raz pierwszy pokazało model A5/S5 Cabrio. To zwieńczenie prac przy nowej gamie A5.

Nie jest tajemnicą, że przy projektowaniu kabrioletu styliści czerpali z udanej wersji coupe. Tylna szyba jest teraz bardziej płaska i podkreśla sportowy wygląd, podobnie jak krótkie zwisy i długa, zachodząca na boki maska silnika z przetłoczeniami podkreślającymi moc drzemiącą pod spodem. By zapewnić maksimum radości i sportowych wrażeń podczas jazdy zastosowano szeroki rozstaw kół, jak również duży rozstaw osi. Nad całością czuwa ulepszone zawieszenie. Oś przednia to ulepszona konstrukcja pięciowahaczowa. Z tyłu, konstrukcja pięciowahaczowa zastąpiła oś z wahaczami trapezowymi, znaną z poprzedniego modelu. Opcjonalnie można zamówić adaptacyjne amortyzatory.

Jak wiemy dobre własności jezdne to połączenie kilku czynników. Oprócz zawieszenia nie można również zapomnieć o masie pojazdu. Nowe Audi A5 Cabrio jest lżejsze nawet o 40 kg względem poprzednika. Warto zwrócić uwagę na fakt, że pomimo lekkiej utraty wagi, samochód jest liderem jeśli chodzi o sztywność karoserii w swojej klasie.
 
Zmianą uległo także wnętrze. Najbardziej rzucająca się w oczy jest modyfikacja konsoli centralnej. Opcjonalnie zrezygnować można z analogowych okrągłych zegarów na rzecz  „Audi virtual cockpit” z różnymi opcjami wyświetlacza. To bardzo odważne posuniecie. Ten duży ekran TFT o przekątnej 12,3 cala dzięki wysokiej rozdzielczości wyświetla grafiki bogate w szczegóły. Opcjonalny wyświetlacz danych na szybie na wprost wzroku kierowcy head-up display, wyświetla wszystkie ważne informacje w postaci czytelnych symboli.
 
Wyposażenie nowego kabrioletu Audi to najwyższa półka. Na pokładzie znajdziemy 30 różnych systemów wspomagających kierowcę. Lista wyposażenia seryjnego jest bardzo długa. Wśród kolejnych linijek tabeli ekwipunku trzeba wymienić te najważniejsze. Pulę otwiera zaawansowany system nawigacji MMI Navigation plus z polem dotykowym MMI touch. Jej ekran o przekątnej 8,3 cala ma rozdzielczość 1024 x 480 pikseli. Oprócz napędu DVD i pamięci flash o pojemności 10 GB, ten topowy system zawiera również dwa czytniki kart SD, złącza usb i aux.  Kolejny na liście jest adaptacyjny tempomat z automatyczną regulacją odległości między poruszającymi się pojazdami adaptive cruise control (ACC) Stop&Go z asystentem jazdy w korkach. Odciąża on kierowcę w spowolnionym ruchu (do prędkości maksymalnej 65 km/h). Oprócz tego mamy ksenonowe reflektory, systemy Line-Assist,  asystenta ruchu poprzecznego czy rozpoznawanie znaków drogowych. Jednak swoistym Mount Everestem wyposażenia Audi A5 Cabrio jest zamontowanie mikrofonów w pasach bezpieczeństwa. Ten niby drobiazg należy to do standardowego wyposażenia samochodu. Jest to bardzo przydatne rozwiązanie szczególnie dla osób lubiących jazdę z otwartym dachem i rozmowę przez zestaw głośnomówiący.
 
Na początek Audi A5 Cabriolet wyposażane będzie w jeden z trzech silników: 2.0 TFSI o mocy 185 kW (252 KM), 2.0 TDI o mocy 140 kW (190 KM) oraz 3.0 TDI o mocy 160 kW (218 KM). Później do oferty dołączą jednostki napędowe 2.0 TFSI o mocy 140 kW (190 KM) i 3.0 TDI o mocy 210 kW (286 KM). W porównaniu do modelu poprzedniego moc silników wzrosła nawet o 17 procent. W przypadku Audi S5 Cabriolet, dzięki nowo zaprojektowanemu silnikowi 3.0 TFSI, z pojemności skokowej 2995 cm3 generowana jest moc 354 KM. Transmisję sił napędu zapewnią dobrze znane skrzynie. Są to 6 biegowa skrzynia manualna, 7-stopniowy automat S-tronic lub 8-stopniowa Tip-tronic. Nowe „dziecko” Audi ma napęd na przednią oś. Opcjonalnie mamy jednak do wyboru jeden z dwóch napędów na 4 koła - quattro ultra lub stały napęd na cztery koła quattro.
Sprzedaż nowych modeli A5 i S5 cabrio rozpocznie się w marcu 2017 roku.

Aston Martin Vanquish S

Wyjątkowy i piękny Vanquish w końcu doczekał się czerwonej literki S, a co za tym idzie stał się jeszcze ostrzejszy i szybszy. Po debiucie dość kontrowersyjnego DB11, który nie każdemu przypadł do gustu, głównie za sprawą wyglądu, miło popatrzeć na tą piękną brytyjską maszynę. Wizualnie samochód zmienił się niewiele, przede wszystkim zyskał sporo włókna węglowego, z którego jest wykonany nowy przedni splitter, czy też efektowny tylny dyfuzor, gdzie zobaczymy teraz także 4 słusznych rozmiarów końcówki układu wydechowego. Wyjątkowo udana sylwetka Vanquisha został po prostu subtelnie podkreślona, jednak to nie wszystkie zmiany. Pod maską znajduje się stary dobry wolnossący silnik 5,9 V12, który wszyscy tak bardzo uwielbiają za dźwięk, zyskał jednak dodatkowy zastrzyk mocy, by teraz legitymować się mocą 600KM i 630NM. W połączeniu z przeprogramowaną skrzynią 8b Touchtronic III, wersja S przyśpiesza do pierwszej setki w 3,5s (o 0,3 lepiej), a prędkość maksymalna wynosi 321 km/h.

Caterham

Mało który samochód na ulicy wyróżnia się tak jak Caterham – jego właściciele mogą czuć się na drodze szczególnie wyjątkowo, ale zawsze istnieje jednak ryzyko, że z przeciwka nadjedzie drugi, podobny wóz. By zachować pewność co do swojej unikatowości nawet w takim krytycznym momencie, Caterham wprowadził program daleko idącej personalizacji wyposażenia, nazwany Signature.

Pierwszy samochód w ramach tego programu powstał na bazie modelu Caterham 420S w wyniku współpracy z równie kultowym i równie brytyjskim domem towarowym Harrods. Nadwozie tego niepowtarzalnego egzemplarza pokryto dobrze znanymi na Brompton Road kolorami: zieleni z białymi i złotymi akcentami. Możliwości programu najlepiej widać w kabinie, gdzie znalazły się szlachetne skóry w kolorze toffi, haftowane logo na rękojeści dźwigni zmiany biegów i siedzeniach oraz drewniana deska rozdzielcza.

To nietypowe połączenie surowości Caterhama z przepychem Harrodsa trafi do siedmiu kolekcjonerów, z których każdy wyłoży na swój egzemplarz równowartość blisko 300 000 zł (74 200 $).

Ford Mustang

Pokazany pierwszy po raz w 1964 roku legendarny Mustang pół wieku później powtarza swój niebywały rynkowy sukces po drugiej stronie Atlantyku. Dołączenie tego kultowego modelu do europejskiej oferty okazało się dla Forda strzałem w dziesiątkę – to obecnie najchętniej wybierany samochód sportowy na naszym kontynencie!

Amerykański gigant ma powody do satysfakcji – po bijących rekordy popularności udanych modelach z serii ST i RS, na dobre na naszym rynku samochodów sportowych zadomowił się Mustang. To jednak coś zupełnie innego niż znane u nas od lat hot-hatche z niebieskim owalem na masce. Mustang to samochód znany z wielu kultowych produkcji filmowych. Od momentu debiutu w 1964 roku z miejsca stał się ulubionym autem amerykańskiej młodzieży. Można powiedzieć, że w pewien sposób zmotoryzował Stany Zjednoczone. Po dwóch latach od rozpoczęcia produkcji z taśm produkcyjnych zjechał jego milionowy egzemplarz.

Nowa wersja Mustanga bije kolejne rekordy – teraz także w Europie. W przeciągu zaledwie półtora roku w Europie sprzedano już ponad 21 tysięcy egzemplarzy tego modelu. Ponad połowa z tego wyniku trafiła do klientów z Belgii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Pod względem ilości sprzedanych egzemplarzy liderem są Niemcy (ze sprzedażą na poziomie 7 281 egzemplarzy), którzy wyprzedzają Wielką Brytanię (4 671 sztuk) i Francję (2 126 sztuk). Czwarte miejsce zajmuje Belgia (1600 sztuk), gdzie jeden samochód przypada na 4 693 mieszkańców. W Polsce od stycznia do września br. zarejestrowanych zostało 391 Mustangów. Czyni go to liderem sprzedaży w segmencie luksusowych aut sportowych w naszym kraju.

Dla wielu Mustang to coś więcej niż samochód.  To ikona, która ma rzeszę wiernych fanów w Europie udzielających się w klubach entuzjastów tego modelu i organizujących liczne zloty. Jeden z nich może się poszczycić kolekcją miniaturowych modeli, która liczy 5 500 sztuk. Posiada również kilka pełnowymiarowych modeli klasycznych.

Obecnie Ford Mustang jest dostępny na naszym rynku z silnikiem V8 o pojemności 5 litrów i czterocylindrową jednostką 2,3 l EcoBoost z ceną rozpoczynającą się już od 159 000 zł. Najbardziej popularnymi kolorami nadwozia w Europie są czerwony, szary i czarny. Aż 64% klientów decyduje się na silnik V8. Modele EcoBoost są bardziej popularne w południowej części Europy. Z dwóch dostępnych wersji nadwozia aż 72% wybiera zamkniętego Fastbacka.

Mercedes AMG GT C

Już w tym miesiącu podczas Paris Auto Show zobaczymy dwie wersje AMG GT oraz AMG GT C roadster, auto powstało na bazie dobrze nam znanego dwu drzwiowego coupe. Przednia część auta mocno nawiązuje do prezentowanego już w tym roku AMG GT R. W przypadku obu roadsterów otrzymamy miękki dach, który będzie sie otwierał w 11 sekund przy prędkości maksymalnie wynoszącej 50 km/h.

W podstawowym modelu będziemy mieć do dyspozycji 476KM i 630NM połączone z 7 biegową skrzynią dwu sprzęgłową przekazującą napęd na koła tylne. Do dyspozycji będą 4 tryby jazdy comfort, sport, sport+ i individual. Tylny spojler będzie aktywny i będzie się wysuwał w zależności od prędkości i trybu jazdy w jakim się znajdujemy. Przyśpieszenie 4,0s 0-100 km/h.

Wersja AMG GT C będzie mocniejsza, nie tylko od podstawowego roadstera, ale także od wersji Coupe AMG GT S. Silnik będzie generował teraz 557KM i 680NM oraz pozwalał na przyśpieszenie w 3,7s do 100 km/h. Całość zostanie osadzona na 19" calowych kołach, a w opcji nawet 20". W standardzie będzie się znajdować adaptacyjne sportowe zawieszenie. Tryby jazdy poza wspomnianymi przy podstawowej wersji rodstera będą wzbogacone o jeszcze jeden nazwany race. Tylna część nadwozia jest szersza o 57 mm od podstawowej wersji i nawiązuje swoim kształtem do AMG GT R. Modele GT i GT C roadster mają pojawić się w sprzedaży na jesień 2017. Cena na tą chwilę nie została jeszcze oficjalnie podana.

Aston Martin DB11

Najnowszy, długo oczekiwany model Aston Martina, samochód który po trzynastu latach ewolucji poprzednika (Trzynastu! To chyba z trzysta lat w kategoriach ludzkich), debiutuje pod nowym zarządem marki, wsparty na nowym aluminiowym podwoziu, zasilany nowym turbodoładowanym silnikiem, moc z którego jest prowadzona przez nową ośmiobiegową skrzynię automatyczną, wspierany przez całą armię mniejszych i większych części dostarczonych głównie przez nowego sojusznika technologicznego, niemiecki koncern Daimler. Z zupełnie nowym stylem i bezprecedensowymi technologiami to być może najbardziej znaczący, przełomowy model w 103-letniej historii marki, i ten który ma zdefiniować następne 103 lata.

Na DB11 zaczyna się era Aston Martina należąca do Andy’ego Palmera. Rezolutny Brytyjczyk porzucił swoją ciepłą posadkę w Nissanie, by pod koniec 2014 roku przyłączyć się do zagubionego od wielu lat, przez niektórych już spisywanego na straty Aston Martina. Przez ten czas udało mu już się przyspieszyć rozwój nowej fali modeli, zaplanować poszerzenie zasięgu rynkowego o kolejne segmenty, rozpocząć budowę drugiej fabryki marki i zawiązać współpracę z Mistrzami Świata F1 Red Bull Technologies, by z ich doświadczeniem stworzyć najszybszy na świecie samochód dopuszczony do ruchu drogowego. Po odgrzewaniu tego samego kotleta od przeszło dekady, nowa odsłona marki jest po Kuchennych Rewolucjach: obiecuje ogromny postęp w krótkim czasie, w postaci odświeżenia całego portfolio i poszerzeniu go o kolejne modele od roku 2021 (pokroju SUV-a DBX oraz niedawno pokazanego, kosmicznego AM-RB 001).

To wszystko zdarzy się jednak wyłącznie pod warunkiem, że DB11 będzie dobry. Są ku temu dwa powody. Po pierwsze, tak jak do tej pory wszystkie modele marki były wsparte na powyciąganej lub poskracanej płycie podłogowej VH modelu DB9, tak wszystkie przyszłe Aston Martiny będą bazować na debiutującym z DB11, jeszcze nienazwanym podwoziu. Co jednak jeszcze ważniejsze, by kontynuować prace nad tą całą kompleksową gamą nowych modeli, Brytyjczycy potrzebują pieniędzy, które mają nadzieje zdobyć właśnie ze sprzedaży DB11. W kuluarach centrali marki w Gaydon o strategii tej nieoficjalnie mówi się „shit or bust”, co dla zachowania wizerunku firmy przetłumaczmy na „wóz albo przewóz”…

Dla wszystkich osób zaangażowanych w ten projekt DB11 był ich dziełem życia. Nie chodzi tylko o Andy’ego Palmera, ale i Marka Reichmana, który wcześniej stworzył ponadczasowego Rolls Royce’a Phantoma i nieprzeciętnego Aston Martina Vulcana, a przed którym teraz postawiono niewyobrażalne zadanie zaprojektowania następcy dla DB9, przez wielu uważanego za najpiękniejszy samochód na świecie. Szef rozwoju produktowego Ian Minards dostał za to zlecenie na zbudowanie pierwszego turbodoładowanego silnika w historii marki. By ustawić podwozie tego samochodu, legendarny w swoich kręgach Matt Becker opuścił Lotusa po 26 latach pracy w tej firmie, w czasie których wyniósł ją do pozycji światowego guru inżynierii.

Gdy świat ujrzał DB11 po raz pierwszy na targach genewskich w marcu, wiedział już, ze przynajmniej jeden z wymienionych poradził sobie ze swoim zadaniem – Marek Reichman. DB11 może wymagać chwili przyzwyczajenia, ale to tylko ze względu na bardzo świeże i kreatywne podejście do klasycznych motywów Aston Martina. Minie trochę czasu, zanim odważny styl przodu i tyłu będziemy utożsamiać z językiem stylistycznym tej marki, ale jeden rzut oka na sylwetkę utwierdza w przekonaniu, że to projekt wyjątkowej urody. Siła projektów Marka leży w proporcjach i wykorzystaniu niezmiennego od dwóch i pół tysiąca lat złotego podziału. Tu jest mu podporządkowane wszystko, od stosunku powierzchni przeszklonych do karoserii, po takie szczegóły, jak wysokość, na której umieszczono przetłoczenie biegnące wzdłuż boku.


Wozy Aston Martina zawsze były znane ze swoich wybitnych właściwości estetycznych, ale tym razem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej dział designu marki musiał wziąć pod uwagę także kwestie technologiczne. Dzięki bardzo przemyślnemu ukierunkowaniu powietrza wokół nadwozia jest ono niesamowicie wydajne aerodynamicznie. Te małe otwory wentylacyjne ciągnące się za kołami przedniej osi pomagają utrzymać odpowiednie ciśnienie we wnękach, podczas gdy powietrze połykane za słupkami C kierowane jest tunelem do tyłu nadwozia. Tam jest wyrzucane przez wąską listwę pionowo do góry, generując potężny docisk bez oporu aerodynamicznego, ani nawet żadnych spojlerów, które zaburzałyby czyste linie projektu.

Z nadwoziem DB9 miał jednak najmniejsze problemy – upływ czasu był najbardziej dotkliwy w kabinie. DB11 wreszcie nadrobił stracony czas i po przeszło dekadzie niezdarnej obsługi małymi guziczkami i przeterminowanej nawigacji Garmina, nowy Aston jest na bieżąco ze wszystkimi cyfrowymi trendami dzięki systemowi bazującemu na interfejsie Comand Mercedesa. Dokładając do tego jeszcze parę jubilerskich zdobień, wysokiej jakości skórę i wstawki z włókna węglowego w stylu high-tec, Brytyjczykom udało poczynić się w środku ogromny krok naprzód, zachowując jednocześnie autentycznego ducha Aston Martina. Centralna część kokpitu przejęła rozkład znany z ostatnich modeli z rzędem przycisków obsługujących skrzynię biegów, ale ciekłokrystaliczny wyświetlacz zamiast tradycyjnych zegarów i dotykowy gładzik obsługujący mapę sprawiają, że DB11 robi wrażenie przynajmniej o dwie generacje nowszego od DB9.

Twórcy tego modelu byli postawieni przed ogromną liczbą wyzwań, ale dostali w prezencie też jedno znaczące ułatwienie. Zaczynając od czystej kartki papieru, mogli ustalić sobie wymiary i rozmieszczenie każdego podzespołu z milimetrową precyzją. Przyniosło to świetny rezultat z zewnątrz, ale jeszcze lepszy w środku. Pod tym względem DB11 to w końcu pełnowymiarowe GT, z akceptowalną ilością miejsca dla czterech osób i bagażu na weekendowy wypad. Najnowszy z rodu DB powraca tutaj do korzeni, zbliżając się do wspaniałych DB4 i DB5, które były właśnie nie wozami sportowymi, a luksusowymi coupe na kontynentalne wojaże. DB11 ma w swojej naturze zaszczepione gran turismo – to efekt nowej strategii modelowej marki, w której linia DB będzie bardziej oddalona od rodzin Vantage i Vanquish, które skompletują gamę na przestrzeni następnych trzech lat. DB11 będzie najbardziej zrelaksowanym i wszechstronnym modelem w cenniku. Nie jest stworzony do wyścigów z Porsche 911 Turbo czy Ferrari; to wymowne, że żaden Aston Martin wcześniej nie był ustawiony tak miękko, nawet czterodrzwiowy Rapide. Już po pierwszych metrach wydaje się, że żaden nie miał też tak silnie wspomaganego układu kierowniczego. Próżno tu szukać hamulców ceramicznych, a stalowe tarcze są chyba najsłabszym ogniwem w tej układance – lewemu pedałowi brakuje wyczucia i precyzji działania. Trzeba też pamiętać o tym, że ośmiobiegowy automat ZF został tu wybrany ze względu na płynność swoich działań, który co prawda jest wolniejszy od skrzyni dwusprzęgłowej, ale unika jej szorstkich i głośnych szarpnięć zdarzających się przy powolnej jeździe.

Oczywiście, przy tak sztywnej konstrukcji, wielkiej mocy i mądrej elektronice pozwalającej skutecznie przenosić ją na tylne koła, jazda z wielkimi prędkościami dalej jest żywiołem DB11, nawet jeśli nie stanowi on ostatniego słowa pod względem zaangażowania czy precyzji podczas prowadzenia – od tego będą inne modele marki, które pojawią się wkrótce. Nie ma jednak żadnych powodów do zmartwień – to, co dostajemy w zamian, jest być może nawet lepsze: to najprzyjemniejszy i najbardziej subtelny w obyciu Aston Martin, jaki dotychczas powstał. Nasza trasa testowa prowadząca przez piękne otoczenie Toskanii mogła być pełna skruszałego od południowego słońca nierównego asfaltu i niewdzięcznych nawrotów pnących się po stromych zboczach, ale nic nie mogło zagrozić dostojności i spokoju DB11.
Nowy Aston Martin wydawałby się nawet zbyt przewidywalny i zrównoważony, gdyby nie silnik, który przywraca tu dużo ze znanej z prawdziwych superaut dzikości, budującej prawdziwie nieprzeciętne wrażenie. Pierwsze podejście Aston Martina do silników doładowanych od razu jest jednym z najlepszych w całym przemyśle. Pomimo obecności układu twin-turbo, zupełnie nowe 5,2-litrowe V12 jest wszy
stkim tym, czego oczekiwalibyśmy od takiej jednostki: ma wielką moc, zażyle reaguje na każdy ruch przepustnicy, jest skora do zabawy, dalej potrafi wywołać ciarki na plecach tylko swoim dźwiękiem. Motor ten jest jedną z najjaśniejszych stron DB11 i jedną z najlepszych propozycji w segmencie wozów sportowych do miliona złotych.

W skali od jednego do dziesięciu, DB11 dostaje… 11. To samochód, dzięki któremu cały Aston Martin zanotował (i dalej będzie notował) ogromny postęp na wszystkich frontach. Dla końcowego odbiorcy oznacza to, że dostaje narzędzie do podróżowania w niezrównanym komforcie i stylu, niedostępnym wcześniej nawet u Aston Martina. To właśnie takiego samochodu Andy Palmer potrzebował – ze względu na to, jaki jest dobry, ale i wobec niekwestionowanego sukcesu komercyjnego, który ten model już odnosi. Zanim za kilka miesięcy pojawi się w salonach, już teraz sprzedano ponad dwa tysiące sztuk nowej gwiazdy Gaydon.

Silnik benzynowy, V12, 5204 cm3, twin-turbo
Moc maks. 608 KM@6500 obr./min.
Maks. moment obr. 700 Nm@1500-5000 obr./min.
Skrzynia biegów automatyczna, 8-biegowa
Prędkość maks. 322 km/h
0-100 km/h 3,9 s
Napęd na koła tylne
Masa 1770 kg
Nadwozie (dł./szer./wys.)   4739/1940/1279 mm
Pojemność bagażnika 270 l
Cena 249,295 €

BMW najlepsze w 24h Spa

Samochód numer #99 zespołu Rowe Racing w składzie Alexander Sims, Philipp Eng i Maxime Martin wygrał tegoroczną edycję 24-godzinnego wyścigu Blancpain GT Series na torze Spa-Francorchamps.

Ekipa BMW przybyła na metę z blisko dwiema minutami przewagi nad drugim Mercedesem. Wyścig trzymał w napięciu do samego końca przez nagłą ulewę, która przybyła nad tor pół godziny przed metą. Warunki w jednym momencie stały się bardzo trudne, przez co kilka pojazdów wypadło z toru, a sędziowie ogłosili okres żółtej flagi na całej pętli.

Najbardziej poszkodowany w ostatniej godzinie był Bentley. Zespół M-Sport mógł walczyć nawet o triumf w zawodach, ale kara oraz przedłużający się pit stop spowodowały, że Bentley spadł na czwartą lokatę. Drugie miejsce przypadło więc Mercedesowi Tristana Vautiera, Rengera Van der Zande oraz Felixa Rosenqvista. Ten ostatni musiał bronić lokaty na wilgotnym torze, ponieważ goniło go Audi z Laurensem Vanthoorem na pokładzie. Ostatecznie wpadł on na metę zaledwie 5 sekund za rywalem.

W klasie Pro-Am wygrała ekipa Porsche z numerem #76, a w AM Cup zwycięstwo odniosło Ferrari zespołu Kessel.

Mercedes-AMG GT R

Niemcy nie rzucali słów na wiatr. Trudno było uwierzyć, że można jeszcze coś poprawić w AMG GT S, ale jak się okazuje, było to możliwe. Na festiwalu prędkości w Goodwood oficjalnie zaprezentowano najbardziej ekstremalny model w gamie - GT R.

W stosunku do „eski” waga spadła o 90 kilogramów, przez co auto waży obecnie 1554 kg. Czterolitrowe, doładowane V8 generuje 585 koni mechanicznych i 700 niutonometrów. Dzięki temu i oczywiście zmodyfikowanym ustawieniom skrzyni, GT R katapultuje się do setki w 3,6 sekundy, czyli o 0,2 sekundy szybciej od GT S. Wyższa jest również prędkość maksymalna, która wynosi aż 318 km/h.


Ale w tym aucie nie chodzi tylko i wyłącznie o moc. Ospoilerowanie zainspirowane jest samochodem klasy GT3, czyli mamy olbrzymie wloty powietrza, dyfuzory oraz nowe, 20-calowe felgi z oponami Michelin Cup 2.

Zmian jest jeszcze więcej – ważące 2 kilogramy elementy wykonane z włókna węglowego ukryte są pod autem, a w trybie RACE przesuwają się w dół o 40 milimetrów. To pozwala zwiększyć docisk przedniej osi o 40 kilogramów. Dużo zmodyfikowano również z z tyłu. Koła tylnej osi mogą skręcić w przeciwnym kierunku niż te zamontowane na przedniej, dzięki czemu do prędkości 100 km/h auto jest zwinniejsze w zakrętach. Jeśli przesadzimy, inżynierowie przygotowali od podstaw 9-stopniową kontrolę trakcji.

W środku zauważyć można kubełki pokryte skórą Nappa, ale jak twierdzi producent, są one wyjątkowo lekkie i świetnie utrzymują ciało kierowcy.

Porsche Panamera (2016)

Najszybszy sedan na świecie - Tak przynajmniej twierdzi producent. Do sieci trafiły pierwsze zdjęcia nowej generacji Porsche Panamery. Kolejna odsłona niemieckiego hitu nie wprowadza takiego zamieszania jak pierwowzór, jest bowiem delikatną ewolucją znanego już kształtu.

O ile jednak pierwsze egzemplarze Panamery nie mogły znaleźć sobie fanów, ta odsłona nie będzie miała z tym najmniejszych problemów. Bardziej opływowy profil, dłuższy rozstaw osi, tył bardzo wyraźnie inspirowany legendarnym modelem 911 z paskiem LED ciągnącym się przez całą szerokość auta... Panamera, której oficjalna premiera będzie miała miejsce 28 czerwca, wygląda niezwykle pociągająco.

Porsche zdecydowało się na użycie nowej platformy, która pozwoli zrzucić 100 kilogramów w stosunku do aut już poruszających się po drogach. Pod maską znajdziemy między innymi nowy, czterolitrowy silnik V8, a wersja plug-in jest najprawdopodobniej w planach.

Widać również spore zmiany we wnętrzu – koniec z ogromem przycisków, które zostały zastąpiony przez 12-calowy ekran multimediów. Warto zauważyć cyfrową deskę rozdzielczą z analogowym obrotomierzem na środku, który jakby nie patrzeć, jest już symbolem Porsche.

84 edycja wyścigu LeMans 24 zakończona

Team Porsche, jadący w składzie: Francuz Romain Dumas, Niemiec Marc Lieb i Szwajcar Neel Jani zwyciężył w 24-godzinnym wyścigu samochodowym Le Mans na Circuit de la Sarthe. W poprzedniej edycji triumfowała także ekipa Porsche, ale uczestniczyli inni kierowcy.

W tym roku zwycięstwo zawdzięcza m.in. problemom technicznym zespołu Toyoty, który był liderem jeszcze na trzy okrążenia przed końcem. Właśnie wtedy, gdy samochód prowadził Japończyk Kazuki Nakajima, doszło do awarii jednostki napędowej.

Nakajima zatrzymał się, po pewnym czasie udało mu się ponownie uruchomić silnik, ruszył z miejsca, ale awaria się powtórzyła. W tym momencie samochód Toyoty minęło Porsche, które finiszowało na pierwszej pozycji.

Do mety zwycięski zespół doprowadził Jani, Dumas triumfował po raz drugi (pierwszy raz w 2010 roku). Lieb podobnie jak Jani wpisali na swoje konto pierwszą wygraną w tym prestiżowym wyścigu.

Do ubiegłego roku przez pięć lat w klasyfikacji generalnej triumfował zespół Audi, w 2014 roku do zwycięstwa kierowcy potrzebowali przejechać 379 okrążeń. To jednak nie był to rekord - w 2010 roku ekipa Audi Sport North America przejechała 397.

Tegoroczny wyścig cieszył się ogromnym zainteresowaniem kibiców. Organizatorzy szacują, że 24-godzinną rywalizację obserwowało ponad 260 tysięcy fanów.

Toyota Supra (FT-1)


Toyota zarejestrowała w Europie znak towarowy Supra. Wniosek złożono trzeciego czerwca. Wszystko wskazuje na to, że wspólna konstrukcja japońskiego producenta oraz BMW trafi do klientów na Starym Kontynencie pod doskonale znaną nazwą.

Współpracę ogłoszono na początku 2013 roku, jednak musieliśmy długo czekać, aby zobaczyć pierwsze plany marki, które ziściły się w koncepcie FT-1, który został pokazany  na targach w Detroid. Niemcy najprawdopodobniej zdecydują się na samochód o nazwie Z5, który – jak nietrudno się domyślić – ma zastąpić nieco przestarzałe już Z4.

Nieoficjalnie, produkcja ma mieć miejsce w Austrii, a rocznie z fabryki w Graz ma wyjeżdżać 60 000 samochodów rocznie. Oczywiście, szczegółowa specyfikacja pozostaje tajemnicą, jednak można przypuszczać, że wykorzystane zostaną silniki BMW, a z kolei układ hybrydowy ma dostarczać Toyota. Pomimo tego, że platforma będzie współdzielona, stylistyka będzie indywidualnym dziełem każdego producenta. Prototypy BMW przyłapane na zdjęciach potwierdzają, że w niemieckim wydaniu auto będzie roadsterem.

Przewidujemy, że pod maską znajdziemy cztero- i sześciocylindrowe silniki przenoszące moc na tylną oś, lecz za dopłatą niemiecki producent wyposaży auto w układ xDrive.

Golf GTI Clubsport

Golf Clubsport, czyli jubileuszowa wersja na 40. urodziny legendarnego GTI, właśnie wjechał do polskich salonów. To nie lada gratka – ten samochód był szybszy na Nurburgringu od BMW M4. Wyróżnia się przede wszystkim nowym zderzakiem, większymi progami oraz dwuczęściowym spoilerem dachowym. To nie tylko pakiet do lansu, zwiększa on bowiem znacząco docisk aerodynamiczny. Teraz Golf może być twój za 132 590 złotych, w wersji trzydrzwiowej z manualem. DSG (sześciostopniowe) wymaga wysupłania dodatkowo 8300 złotych. Za tę cenę dostajemy auto z silnikiem o mocy 265 koni mechanicznych (czyli 35 KM mocniejszy niż standardowy GTI z pakietem Performance), a w trybie boost przez 10 sekund auto ma 290 koni. To pozwala na przyspieszenie do setki w 6,3 sekundy.
 
Z zewnątrz fani rozpoznają jeszcze pas ciągnący się pomiędzy nadkolami. To nawiązanie do pierwszego GTI. Wewnątrz za to króluje alcantara – zarówno na sportowej kierownicy jak i wyczynowych, świetnie trzymających folelach. Oczywiście jak to w GTI – tapicerka jest w szkocką kratę a drążek zmiany biegów zakończono piłeczką do golfa.

Jeśli już znudzi wam się jazda po torze, auto jest całkiem rozsądnie wyposażone do codziennego użytkowania. Mamy tu w standardzie 8 głośników, automatyczną klimatyzację, reflektory biksenonowe czy 6,5-calowy ekran dotykowy multimediów.

Renault Clio RS

Od kilku tygodni fani produkcji od Renault Sport czekali na ten moment. Właśnie pojawiły się pierwsze zdjęcia nowego Renault Clio RS przed oficjalną prezentacją.

Na chwilę przed oficjalną prezentacją do sieci przedostały się pierwsze zdjęcia Renault Clio RS. Oprócz rażącego, kanarkowo-żółtego koloru auto nabrało sporo muskulatury w stosunku do standardowej wersji. Napompowano w nim nadkola oraz wyraźnie zaznaczono progi. Z przednim zderzaku pojawiły się powiększone wloty powietrza, które będą miały za zadanie chłodzić tarcze hamulcowe, a dość dyskretna lotka z tyłu zapewni odpowiedni docisk do podłoża.

Na razie nie wiemy zbyt dużo na temat oficjalnych osiągów Clio RS. Samochód będzie wyposażony w czterocylindrowy silnik o pojemności 1,6 litra, który dostarczy na przednie koła 250 KM maksymalnej mocy. Na razie nie ma słowa na temat maksymalnego momentu obrotowego, ale można się spodziewać wartości w okolicach 260 Nm z możliwością chwilowego podniesienia do 280 Nm (funkcja overboost).

Audi GT3 – nowa seria wyścigowa

Audi R8 LMS Cup to seria wyścigów stworzona z myślą o młodych talentach sportów motorowych z Azji. Ubiegłoroczny mistrz Alex Yoong z Malezji będzie bronił tytułu w barwach zespołu TEDA Racing Team. Chińczyk, Cheng Congfu z zespołu FAW-VW Audi Racing Team, ustępujący mistrzowi zaledwie jednym punktem, tym razem z pewnością będzie chciał się odegrać. Na starcie stawią się również dwaj inni pretendenci do zwycięstwa w sezonie 2016: Aditya Patel z Indii w Audi R8 LMS Cup Team i Marchy Lee, mistrz z 2012 r., jeżdżący w zespole Audi Hong Kong Team. Audi Korea także w tym roku stawia na K.O. You, a Castrol Racing Team trzeci sezon z rzędu zaufał Szwajcarce, Rahel Frey.

Sportowej walce na torze emocji dodadzą dwaj mistrzowie z Europy. Ubiegłoroczny zdobywca pucharu Audi Sport TT Cup, Jan Kisiel, tym razem zasiądzie za sterami samochodu sportowego GT3, a Martin Rump z Estonii zamieni serię Formula Masters China Series, na Audi R8 LMS Cup. 15 z 20 zgłoszonych uczestników wybrało najnowszą wersję Audi R8 LMS, a pięciu kierowców stawia na model z roku ubiegłego i w nim zawalczy o tytuł Masters Cup. „Cieszymy się, że aż tylu klientów zaufało naszemu nowemu samochodowi wyścigowemu” – mówi Chris Reinke, szef działu Audi Sport customer racing. „Jesteśmy pewni, że auto udowodni swój potencjał na wymagających, azjatyckich torach.”

Teamy Phoenix Racing i KCMG będą w tym roku po raz pierwszy – obok Absolute Racing – dbać o serwisowanie samochodów startujących w Pucharze. W bieżącym sezonie seria liczy 12 wyścigów, rozgrywanych podczas sześciu sportowych weekendów na torach w Chinach, Malezji, Korei, Tajwanie i po raz pierwszy także w Tajlandii. Finałowy wyścig Audi R8 LMS Cup 2016 połączony będzie z Długodystansowymi Mistrzostwami Świata FIA WEC w Szanghaju.

Auto detaling - czyli SPA dla naszego samochodu

Czym właściwie jest auto detaling? Jest to proces kompleksowego czyszczenia, renowacji i konserwacji naszego pojazdu lub jego elementów, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Podnosi on estetykę naszego samochodu, przedłużając tym samym jego życie i wartość rynkową. Najprościej ujmując jest to doprowadzenie auta do perfekcyjnego stanu wizualnego. Takie usługi przeprowadza się w autach używanych i nowych. Krótko mówiąc jest to SPA dla naszego pojazdu.

Jak wygląda odnowa nadwozia?
Ta usługa ma za zadanie przywrócić świeżość naszemu samochodowi. W pierwszej kolejności usuwane są wszelkie niedoskonałości jak rysy oraz niewielkie wgniecenia. Następnym krokiem jest dokładne mycie, co oznacza usunięcie wszystkich zabrudzeń za pomocą odpowiednich i specjalistycznych preparatów. Do takiego zabiegu używa się specjalnej chemii, która penetruje wszelkiego rodzaju wgniecenia, a także mikro zagłębienia. Wyczyszczony lakier myje się glinkami, które wyciągają niewidoczny gołym okiem brud oraz uzupełnia się ubytki lakieru. Przygotowane nadwozie można także polerować pastami o różnym stopniu ścieralności. Ważnym etapem jest zabezpieczenie lakieru przez działaniami warunków panujących na zewnątrz. Popularne są różnego rodzaju woski które nadają połysk naszemu pojazdowi. Mniej efektywne jest użycie sealanty. Są to woski, gdzie powłoka oparta jest na syntetycznych polimerach wypełniających pory w lakierze wraz z wygładzeniem powierzchni. Powstała powłoka chroni przez różnymi czynnikami takimi jak promieniowanie UV, solą z nawierzchni, a także blaknięciem lakieru. Oczywiście elementy nadwozia to nie tylko sam lakier. Auto detaling tyczy się również innych elementów. Same szyby możemy poddać zabiegowi hydrofobizacji, dzięki któremu woda będzie spływała po nich szybciej. Natomiast reflektory z plastikowymi kloszami można zregenerować, nadając im czysty i świeży wygląd. Koła samochodu powleka się specjalistyczną powłoką, która zwiększa odporność na żwir czy sól drogową. Zastosowanie takiej powłoki umożliwia łatwe usuwanie nalotów, które powstają podczas hamowania pojazdu.

Odnowa wnętrza pojazdu
Metoda auto detalingu wnętrza rozpoczyna się od kompleksowego czyszczenia tapicerki siedzeń, poprzez wykładzinę podłogową aż po podsufitki. Dochodzi do tego również dokładne czyszczenie wszystkich elementów plastikowych preparatami, usuwając kurz oraz tłuszcz. Czyszczone i zabezpieczane są również wszystkie uszczelki bagażnika, maski silnika i drzwi. Jeśli zamiast zwykłej tapicerki mamy skórzane siedzenia, nic nie szkodzi. Skórzane tapicerki ulegają także uszkodzeniom które można z łatwością naprawić. Podczas zabiegu wszelkie wytarcia, przetarcia i przebarwienia są usuwane i doprowadzanie do idealnego stanu. Nie ważne, jaką tapicerkę posiadamy w naszym samochodzie, każdy rodzaj można zabezpieczyć.

Czy opłaca się to finansowo?
Zlecenie fachowcom kompleksowej odnowy naszego samochodu, może kosztować nas nawet kilka tysięcy złotych. Czy jeśli zajmiemy się tym samodzielnie wydamy mniej? Otóż nie, i tak czeka nas masa wydatków na różnego rodzaju preparaty, chemię czy narzędzia specjalistyczne, które są niezbędne do przeprowadzenia auto detalingu. Najważniejszą kwestią jest oczywiście stan samochodu, który zostanie poddany zabiegowi.
Czy warto więc poddać  nasz samochód auto detalingowi? Oczywiście tak! Oprócz walorów estetycznych, odnowienia i zabezpieczenia naszego samochodu podnosimy jego wartość rynkową, a co najważniejsze, obniża późniejsze koszty związane z utrzymaniem go w czystości i zapewnia funkcjonalność.

Artykuł powstał we współpracy z twójserwishondy.pl

Audi R8 V10 Plus "selection 24h"

Druga generacja Audi R8 zadebiutowała jednocześnie ze swoją wyczynową odmianą GT3. Rok temu, już podczas swojego pierwszego wyścigu, sportowa wersja R8 rozniosła konkurencję. Dlatego też producent zdecydował się na wprowadzenie limitowanej serii oddającej hołd sukcesom osiągniętym podczas długodystansowych wyścigów, jak chociażby na Nurburgringu czy Spa.

Linia „Selection 24h” zostanie ograniczona do – dokładnie - 24 egzemplarzy. Powstała ona na bazie R8 V10 Plus – ma więc 610 koni mechanicznych i przyspiesza do setki w 3,2 sekundy. Udało się to dzięki zmniejszeniu wagi do 1454 kilogramów (sama karoseria waży tylko 200 kg będąc połaczeniem aluminium wzmocnionego włóknem węglowym). Ze swoją prędkością maksymalną wynoszącą 330 kilometrów na godzinę, R8 V10 Plus jest najszybszym oraz najmocniejszym modelem z Ingolstadt.

Auta z „Selection 24h mają dynamiczny układ kierowniczy, elektromagnetyczny system kontroli zawieszenia magnetic ride oraz laserowe światła. Karoseria jest trzykolorowa – baza to „szary Suzuka”, dodatki to „czarny Mythos” oraz „czerwony Misano”.

Włókno węglowe króluje na przednim spoilerze, lusterkach zewnętrznych, pokrywie komory silnika czy dyfuzorze. Auta wyróżniają się specjalnymi dodatkami: listwy progowe są podświetlane i prezentują numer egzemplarza. Lampki zamontowano też w drzwiach, by wyświetlały na podłożu logo Audi R8. Na bocznych wlotach powietrza znajdziemy matowe logo „R8 24h”.

Audi R8 „selection 24h” będzie można po raz pierwszy zobaczyć w padoku Audi podczas 24-godzinnego wyścigu na torze Nürburgring.

Porsche 911 RSR

Wielkie zmiany w legendzie 911. Porsche ujawniło pierwsze zdjęcia następcy 911 RSR, który to będzie konkurował w klasach GTE/GTLM (czyli np. Le Mans 24h) w następnym sezionie. Poprzednika zaprezentowano w 2013 roku. Po sześciu miesiącach tworzenia prototypu, testy miały miejsce na torze w Weissach, a uczestniczyło w nich (co jest zazwyczaj niespotykane) większość testowych kierowców Porsche. Nie jest to jednak najdziwniejsze w całej sytuacji.

Porsche nie tylko nie pochwaliło się podstawowymi danymi technicznymi, ale i nie ujawniło zdjęć tyłu samochodu. Wszystko wskazuje na to, że marka bardzo ostrożnie podchodzi do ujawnienia jednostki napędowej – plotki twierdzą, że może być ona oparta na turbodoładowanym, sześciocylindrowym motorze z Carrery. Co więcej, niektóre źródła podzieliły się informacją, że FIA otrzymała dokumenty prezentujące... 911 z silnikiem umiejscowionym centralnie.

Porsche już przekonało się o potencjale centralnie położonego silnika w przypadku Caymana. Podczas ewolucji legendy, silnik powoli zbliżał się do środka auta, jednak marka nie była gotowa na takie ekstremalne eksperymenty w samochodach cywilnych. Wystarczy przypomnieć jakie zamieszanie spowodowało zmniejszenie pojemności w nowych 911-tkach. Marka z Zuffenhausen potwierdziła, że udzieli więcej informacji w najbliższym czasie. Nie możemy się doczekać. 

Audi TT RS (2017 TT RS)

Nadszedł czas na małe, klaustrofobiczne, cholernie szybkie Audi, które potencjalnie łączy w sobie wszystko to co lubię. Nie ma co się oszukiwać, 310 konny TTS jest świetnym, bardzo wdzięcznym w prowadzeniu, sportowym samochodem. Przyspiesza do 100 km/h poniżej 5 sekund i rozpędza się do 250 km/h. Brakuje mu jedynie gangu 5cio cylindrowego silnika i trochę agresywniejszego wyglądu.

Te potrzeby zaspokaja na szczęście nowy 2017 TT RS. Ma nowe, bardziej charakterne zderzaki, szersze progi, owalne końcówki wydechów i duży, opcjonalny spojler. Najważniejsze jednak, że w tym małym potworze pracuje 2,5 litrowy, 5cio cylindrowy, uturbiony silnik, który rozwija potężne 400 koni i godne 480Nm. Przy wadze na poziomie 1440kg to wystarczy, żeby rozpędzić nowego TT RSa w 3.7s do setki!!! To wynik, który bez trudu zawstydzi nowego Porsche 718 Cayman S. TT RS będzie z pewnością wyposażone w dwusprzpęgłowego, szybkiego S Tronica. Nie wiadomo niestety nic na temat skrzyni manualnej, która była jednak widoczna w mule testowym. W środku znajdziecie oczywiście spłaszczoną u dołu kierownicę, charakterystyczne nawiewy z czerwonymi ramkami i wirtualny kokpit.

Nowy TT RS oferowany jest w 2ch wersjach nadwozia. Coupe i Roadster. Roadster pozwoli Ci jeszcze bardziej delektować się gangiem 5ciu cylindrów. Niestety kosztem wagi i osiągów. Wersja bez dachu jest około 90kg cięższa przyspiesza o 0.2 sekundy gorzej do 100 km/h. Nie zmienia to faktu, że nadal osiągi pozostają na imponującym poziomie.

TT RS ma się świetnie prowadzić. Oferuje napęd na 4 koła, który powinien dostarczyć co najmniej tyle samo frajdy z jazdy co TTS, a do tego zawieszony jest 10cm niżej niż regularne Audi TT.

Aston Martin Vantage GT8

Zainspirowany wyścigowym V8 Vantage GTE, GT8 jest najlżejszym oraz najmocniejszym drogowym Vantagem z V8 pod maską. Odpowiednio poszerzone nadwozie ocieka włóknem węglowym. Wykorzystano je w przednim splitterze, zderzakach, błotnikach, progach oraz tylnym dyfuzorze. Co więcej, klienci oczekujący jeszcze większego docisku aerodynamicznego, mogą zdecydować się na opcjonalny pakiet AERO w skład którego wchodzi gigantyczne skrzydło.
W celu zrzucenia wagi zastosowano felgi wykonane z magnezu, zamontowano akumulator litowo-jonowy, w środku znalazły się fotele z włókna węglowego (z tego samego materiału są boczki drzwi)  a lista ciekawych opcji wydaje się nie mieć końca. Znajdziemy tu dach z włókna węglowego, tylną szybę z pleksi (tak jak i boczne szyby) czy tytanowy wydech z centralnie zamontowaną końcówką wydechu.  Wszystko po to, aby GT8 zaoszczędził 100 kilogramów, stając się najlżejszym Astonem w historii. Waży około... 1510 kilogramów. Dla wygodnych zostawiono klimatyzację oraz system rozrywki o mocy 160W.
A skoro o mocy mowa, pod maską znajdziemy silnik V8 o pojemności 4,7 litra generujący 446 koni mechanicznych połączony z sześciobiegowym manualem lub automatyczną skrzynią biegów o siedmiu przełożeniach. Auto osiąga setkę w 4,4 sekundy.
Powstanie tylko 150 egzemplarzy, a ceny zaczynają się od 165 000 funtów. Auta pojawią się u kolekcjonerów pod koniec roku.

Nowy Nissan GT-R 2017

Na Salonie Samochodowym w Nowym Jorku został zaprezentowany nowy Nissan GT-R! Z zewnątrz zmiany są głownie kosmetyczne, więcej emocji czeka na nas wewnątrz oraz w kwestii osiągów. Charakterystyczny dla modelu GT-R opływowy kształt bocznej linii nadwozia został zachowany, a jednocześnie boczne spojlery wysunięto na zewnątrz, aby poprawić przepływ powietrza. Dzięki temu nowy GT-R generuje mniejszy opór powietrza przy takiej samej sile dociskającej, jak w dotychczasowej wersji GT‑R.

„Kultowy, wyczynowy Nissan GT‑R nie przestaje ewoluować. Dzięki charakterystycznej kracie wlotu powietrza z motywem litery V wygląd samochodu jest zgodny z najnowszą stylistyką marki Nissan. Wyjątkowe parametry aerodynamiczne i zmodernizowane wnętrze nadają modelowi GT‑R bardziej dojrzały charakter, który będzie jeszcze rozwijany w przyszłości” – Mamoru Aoki, dyrektor ds. projektowania w firmie Nissan.

Pod maską znajdziemy poprawiony silnik V6 o pojemności 3,8 litra z podwójnym turbodoładowaniem o mocy 570 KM przy 6800 obr./min oraz maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 633 Nm. Każdy egzemplarz silnika jest montowany ręcznie przez doświadczonego mechanika TAKUMI. Rezonans nowych tytanowych tłumików oraz system akustyczny Active Sound Enhancement (ASE) zapewniają niezrównane wrażenia w trakcie przyspieszania.

Cała deska rozdzielcza oraz zestaw wskaźników są nowe, a szwy łączące skórzane pokrycie tych elementów wykonano z artystyczną precyzją. Nowy panel sterowania z wyświetlaczem umieszczono w wykonanej z włókna węglowego konsoli środkowej. Całkowicie nowa jest sportowa kierownica (wyraźnie inspirowana tą z Infiniti Q30) wraz z manetkami do zmiany biegów. Same manetki oraz przyrządy do sterowania wentylacją są przyjemniejsze w dotyku niż dotychczas. Podobno poprawiono dźwięki towarzyszący ich używaniu.

„Nowy GT‑R gwarantuje intensywne emocje każdemu, kto zasiądzie za jego kierownicą. Nieustannie zwiększamy jego osiągi – nowa generacja modelu jest jeszcze mocniejsza od poprzedniej. Jednocześnie dbamy o komfort i kulturę pracy podzespołów, konsekwentnie poprawiając wrażenia z jazdy, pod każdym względem. Jesteśmy dumni, że możemy zaoferować klientom model klasy GT na najwyższym poziomie, którego atutami są imponujące osiągi, nowy wymiar komfortu i bogata historia sukcesów w wyścigach” – Hiroshi Tamura, główny specjalista ds. produktu GT‑R.

Paletę kolorów nadwozia uzupełniono o wielowarstwowy lakier „Blaze Metallic”, natomiast wnętrze Premium Edition jest oferowane z wykończeniem z półanilinowej skóry w czterech opcjach: dostępnych już wcześniej Black/Amber Red i Black/Ivory oraz nowych Black/Rakuda i Samurai Black.

Klienci będą mogli składać zamówienia od kwietnia a Nissan GT-R 2017 będzie dostępny w sprzedaży od lata bieżącego roku.